Bowie z konopi 3. Navigare, czyli sailing

Nic na to nie poradzę. W młodości fascynowali mnie hipisi - ich ideologia, muzyka, filmy wyrosłe z tamtego klimatu. Dzisiaj, z perspektywy czasu, jestem skłonna uznać, że uległam modzie, za którą stała zachodnia lewacka propaganda oraz kontrkulturowa czy wręcz antykulturowa indoktrynacja.

Naćpane dzieci kwiecistej wegetacji już mnie nie pociągają, ale fascynacje muzyczne z tamtego czasu pozostały w pamięci i czasami powracają, co ostatnio znajduje odbicie w moich muzycznych notkach. Całkiem inna, dwukrotnie od tamtych czasów nawrócona, staram się również w idolach tamtych lat – tych, których nie dopadło śmiertelne przedawkowanie - szukać zmian postaw, zapatrywań, przekonań. I zdarza się, że znajduję.

Ostatnio wspominałam o Cat Stevensie i jego nawróceniu na islam już w końcu lat 1970-tych. Stevens sam przyznaje, że zagłębienie się w religię uratowało go jako człowieka, wyrywając z zabałaganionego życia napędzanego narkotykami.

Czytam, że z kolei Rod Stewart, swego czasu daleki od religii, po kolejnych formalnych i nieformalnych związkach zawiązywanych na lewo i prawo, pod wpływem ostatniej ze swoich żon ustatkował się i powrócił do praktykowania wiary w prezbiteriańskim Kościele Szkocji.

David Bowie [1973], podobnie jak całe pokolenie wyrosłe z permisywizmu zapoczątkowanego przez kwiecistą rewolucję lat 1960-tych, od zawsze poszukujący jakiegoś transcendentalnego wymiaru rzeczywistości, ale też śmiało eksperymentujący z narkotykami i seksem, wraz z wiekiem sporządniał, założył normalną rodzinę, i zrobił swego rodzaju coming-out jako zwyczajny heteroseksualny facet. O swojej domniemanej biseksualności, którą epatował na początku kariery, mówi, że był to pomysł na sceniczny image, wyrosły z powszechnego w kręgach artystycznych w tamtych czasach klimatu bawienia się seksualnością.

Posłuchałam ostatnio kilku wywiadów Davida Bowie i zakochałam się w jego niesamowicie lekkim - autoironicznym - poczuciu humoru [krótkie próbki][dłuższy wywiad]. Zapamiętałam między innymi opowiastkę o tym, jak to ostrzegł nastoletniego syna, który chciał gdzieś z nim wyjść do miasta, że dopóki nie doprowadzi włosów do porządku, to będzie wstydził się z nim gdziekolwiek pokazać. Syn miał po prostu włosy pomalowane na jakiś wściekły kolor. Zupełnie jak tatuś. Kiedy był młody.

Natomiast autor niezliczonej ilości przebojów, muzyczny król epoki disco, Barry Gibb z Bee Gees [wywiad], obecnie siwy pan po siedemdziesiątce, na pytanie o swoje największe życiowe osiągnięcie odpowiada bez zastanowienia: żona, rodzina, dzieci, wnuki. Dodając: tylko to się liczy.

I to byłoby na tyle.


We are sailing, we are sailing
Home again 'cross the sea
We are sailing stormy waters
To be near you, to be free

Oh Lord, to be near you, to be free
Oh my Lord, to be near you, to be free
Oh my Lord, to be near you, to be free
Oh Lord


Sailing - Rod Stewart (1975):





I am sailing, I am sailing
Home again 'cross the sea
I am sailing, stormy waters
To be near you, to be free

I am flying, I am flying
Like a bird 'cross the sky
I am flying, passing high clouds
To be with you, to be free

Can you hear me, can you hear me
Through the dark night, far away?
I am dying, forever crying
To be with you, who can say

Can you hear me?

Can you hear me, can you hear me
Through the dark night far away?
I am dying, forever crying
To be with you, who can say, who can say

We are sailing, we are sailing
Home again 'cross the sea
We are sailing stormy waters
To be near you, to be free

Oh Lord, to be near you, to be free
Oh my Lord, to be near you, to be free
Oh my Lord, to be near you, to be free
Oh Lord


04.05.2020


.