Kiedy
zaczęłam w szkole podstawowej uczyć się języka rosyjskiego, moja
Mama bardzo pilnowała, żebym – skoro mam go przyswajać –
uczyła się języka, który będzie brzmiał jak język Puszkina, a
nie bolszewickich agitatorów. Sama
poznała różnicę pomiędzy jednym a drugim. Urodzona dwa lata
przed wybuchem pierwszej wojny światowej, pod rosyjskim zaborem,
jako córka carskiego oficera, ale w polskiej katolickiej rodzinie
wywodzącej się z zubożałej kresowej szlachty, język rosyjski
poznała jako pierwszy i w języku tym funkcjonowała do dziewiątego
roku życia, kiedy jako półsierota, wraz z owdowiałą matką i
trzema siostrami, po wojennych i rewolucyjnych zawirowaniach, poprzez
daleki rosyjski Rostów, mogła wrócić do rodzinnego Wołkowyska na
Grodzieńszczyźnie, który w roku 1921 leżał już na terenie
Odrodzonej, na terenie Niepodległej, na terenie Polski
[Ciamcialamcia].
Mamy
mama, a moja babcia, miała na imię Katarzyna, ale w rodzinie nie
nazywaliśmy jej inaczej, jak - Babcia Katia. Jej siostra Maria, to
była nasza - Babcia Mania. Mój zasiekany przez bolszewików w roku
1919 dziadek-oficer miał na imię Konstanty, ale nie nazywaliśmy go
inaczej, jak - Kostia. Kostia i Katia. Z rosyjska. Pomimo że w
rodzinie nikt Rosjan nie uważał za przyjaciół, niechęć wobec
sąsiada-zaborcy nigdy nie rozciągnęła się na rosyjski język.
Ten przyjmowaliśmy jako oczywistą część rodzinnego - po stronie
Mamy - kolorytu. Babcia mówiła czasami z rosyjska, moja Mama już
nie. W Niepodległej, w odrodzonych polskich szkołach nauczyła się
pięknej polszczyzny, pokochała polską literaturę, a przy okazji w
szkole średniej bardzo dobrze poznała również język niemiecki,
mowę naszego drugiego sąsiada-zaborcy.
Z
opowieści Mamy wiem, że jeszcze w carskich czasach moje Babcie
Katia i Mania zakochane były w gwiazdorze tamtej epoki, na
koncertach którego bywały,
gdy była taka możliwość, i z których wracały rozśpiewane i
roztańczone, powtarzając w rozmarzeniu jego nazwisko: - Szalapin, ach Szalapin! - Zresztą mój Dziadek Kostia też był
człowiekiem rozśpiewanym i roztańczonym. Niestety nie wiem, czy
śpiewał pewien słynny romans o tajemnej furtce, który stał się
moim ulubionym, a który po raz pierwszy usłyszałam z ust albo
Babci Katii, albo mojej Mamy, i który dotąd mam w swoim własnym
repertuarze. Tak więc, nie tylko po anglosasku mi w duszy gra [Żeby nie było].
Очи чёрные
/ Oczy czarne - Fiodor Szalapin (rok ?):
Калитка
/ Furtka - Nadezhda Obukhova (rok 1937):
.