Kanada pachnąca muzyką?

Nie, Kanada nie pachnie mi muzyką. Chociaż jak słyszę, Celine Dion stamtąd pochodzi, i nie tylko ona, tyle że ja Dion nie słucham, więc nie ma to dla mnie znaczenia. Kanada pachnie mi żywicą, jak najbardziej, poznałam tam syrop klonowy i polubiłam. Kanada pachnie mi też dolarami, które kiedyś też lubiłam [Kanada, czyli pomarańcze przeciw dolarom], pachnie mi też smoothness, czyli płynnością, łagodnością, pracą bez zakłóceń, których – nie polubiłam [Lotem bliżej]. Przede wszystkim Kanada pachnie mi jednak rodziną, której miałam i mam tam sporo, ale z którą – głównie z powodu zmiany pokoleniowej – już nie mam prawie żadnego bezpośredniego kontaktu. Nie wiem więc, czego tam się obecnie słucha.


Naszą rodzinną drogę do Kanady zaraz po drugiej światowej wojnie przetarł mój hojny Stryjek, za którym prawie pół wieku później ruszyło na podbój tamtego kraju pokolenie moich polskich ciotecznych siostrzenic i siostrzeńców, bratanic i bratanków. Najbliższe mi kanadyjskie cioteczne siostry, również tam urodzone, powoli odchodzą w zaświaty, a mnie zostają jedynie wspomnienia o kraju, w którym byłam, w którym mogłam studiować, w którym mogłam pracować, ale w którym za bardzo nie chciałam żyć. Z muzyki tam słyszanej też niewiele mi zostało, chociaż rówieśne mi kuzynki w młodości dzieliły się ze mną swoją ówczesną muzą. Jednak kiedy sięgam pamięcią do lat 1970-tych i 1980-tych, z muzyki słuchanej w Kanadzie pamiętam dużo Eltona Johna, który Kanadyjczykiem nie jest, oraz Gordona Lightfoot, który Kanadyjczykiem jest, i którego balladowe nagrania wtedy lubiłam, aczkolwiek teraz żadnego nie pamiętam, a te wyszukane obecnie w sieci niczego mi nie przypominają, a wręcz nie podobają mi się – są jakieś takie twarde [Billboard: Gordon Lightfoot's Best Songs - Critic's Picks].


Jedyną kanadyjską artystką z tamtych czasów, która w mojej pamięci nadal tkwi, jest Indianka Buffy St.Marie, której album dostałam kiedyś w prezencie od moich kanadyjskich rówieśnic, ale którego to albumu już nie mam, gdyż żadnych analogowych płyt z dawnego czasu nie zachowałam. Pamiętam natomiast, że ktoś odesłał mi pocztą tę właśnie płytę, która miała być naszą wspólną własnością – rozstając się ze mną. A ćwierć wieku później ten sam ktoś próbował czarować mnie własnymi składankami z nagraniami Dona McLeana, który Kanadyjczykiem nie jest, ale o którym jeszcze pewnie coś powspominam.


No tak, jest jeszcze Leonard Cohen. Jest jeszcze Joni Mitchell. Kanadyjczycy, jak najbardziej. Jednak na przykład nazwiska z tej listy - [20 Most Popular Canadian Artists Of All Time] - w większości niewiele mi mówią. Natomiast sam tytuł listy - śmieszy. Dwudziestu najbardziej znanych kanadyjskich artystów wszech czasów, która to lista nie obejmuje czasów przed nami, a z tych które już za nami sięga wstecz zaledwie do lat 1980-tych. Zaiste - „wszech czasy”!


Buffy St.Marie i pieśń pacyfistycznego protestu, którą zapamiętałam ze wspomnianego wyżej albumu – Universal Soldier, tutaj koncertowe nagranie z 2019:



Z albumu Buffy St.Marie, który kiedyś miałam (It's My Way!), wyszukałam w sieci jeszcze jedną balladę, tym razem dla odmiany narkotykową, opartą na doświadczeniu uzależnienia od kodeiny, które stało się udziałem artystki po kuracji z powodu zapalenia płuc. Oto przejmujące ostrzeżenie - Cod'ine:




22.04.2021

 

 

.