Zadzwoniłam właśnie do taksówkarza

Zadzwoniłam właśnie do taksówkarza, który we wrześniu zeszłego roku wiózł mnie na pogrzeb mojej ciotecznej siostrzenicy (powodem śmierci był nowotwór), i z którym bardzo dobrze mi się jechało te kilkaset kilometrów tam i z powrotem. Chciałam dowiedzieć się o warunki kolejnej pogrzebowej wyprawy, prawdopodobnie w następnym tygodniu, kolejne kilkaset kilometrów, w nieco innym kierunku.

Dzisiaj rano zmarła moja starsza siostra cioteczna, inaczej – bliska kuzynka. Covidowi wystarczyły na to żniwo 4 dni. Zaczęła się po prostu dusić, i ostatnie 3 dni spędziła w szpitalu covidowym, w śpiączce farmakologicznej, pod respiratorem. Dla jasności sytuacji dodam, że na szczepienie przeciwko temu wirusowi moja kuzynka nie zdecydowała się.

Rozważam wyjazd na pogrzeb, chociaż logistycznie nie jest to dla mnie łatwa wyprawa. Taksówkarz, który sprawdził się bardzo dobrze we wrześniu, nie mógłby jednak mnie zawieźć na ten pogrzeb. Od 20 grudnia zeszłego roku jest w szpitalu. Trzeci miesiąc. Przeszedł pobyt na oddziale covidowym, w tym na intensywnej terapii, ale w jego przypadku organizmowi udało się pokonać wirus. Teraz przechodzi rehabilitację. Uczy się na nowo poruszać o własnych siłach.

Przeprosił, że nie może służyć usługą, i przy okazji pożalił się, że ci wszyscy, którzy bagatelizują covidowe zagrożenie, nie wiedzą, o czym mówią. Dopóki sami tego nie doświadczą. Zgodziliśmy się jednak, że ani on, ani ja nikomu, również tym sceptykom, nie życzymy takiego doświadczenia.


Dodam, że nie są to jedyne przypadki zachorowań (w tym wymagających hospitalizacji), czy też zgonów - wywołanych przez Covid-19 wśród moich krewnych i znajomych. Od jesieni ubiegłego roku.


10.03.2021

 

 

.