Gładka gadka

Wychowanie, które w sferze lingwistycznej otrzymałam z rąk, czy raczej z ust Mamy, obejmowało nie tylko rozróżnianie pomiędzy przed- i porewolucyjnym językiem rosyjskim, o czym wspomniałam w innej notce [Po polsku, z rosyjska], ale przede wszystkim dotyczyło naszego języka ojczystego, a to głównie poprzez pielęgnowanie we mnie wymowy przednio-językowo-zębowej głoski [ł], zwanej również [ł] szlacheckim albo kresowym, aktorskim czy scenicznym, bądź „gładkim”, a którego stosowanie stanowiło w oczach mojej Mamy manifestację patriotyzmu i antykomunizmu, czemu posłusznie poddawałam się, chociaż z natury nie byłam dzieckiem nadmiernie posłusznym.

*

Kiedy w dzieciństwie po dłuższym wakacyjnym pobycie poza domem zdarzało mi się po powrocie niechcący zacząć wałczyć, czyli zamiast pięknej staropolskiej głoski przednio-językowo-zębowej [ł] wymawiać dwuwargowe [u], Mama sztorcowała mnie słowami: - A co to za [u]! Gdzie się tego nauczyłaś? Masz piękne polskie [ł] i tak mów! - Wałczenie to termin ukuty przez Jana Kochanowskiego (XVI wiek) na współczesne mu zjawisko odchodzenia od staropolskiej „gładkiej wymowy litery „ł” w kierunku dwuwargowego dźwięku [u]. Wymowa taka początkowo pojawiała się w środowiskach wiejskich oraz wśród warstw niewykształconych, a od początku XX wieku zaczęła stopniowo stawać się ogólnie przyjętą normą, czemu moja Mama, przy mojej wydatnej pomocy, starała się stawiać czynny opór.

Mama, urodzona i wychowana na Kresach, mówiła kresowo miękko, w sposób dyskretny i nie przesadny, ale na tyle wyrazisty, że w jej wykonaniu owo gładkie [ł] było ukryte wśród innych głosek charakterystycznych dla mowy ludzi ze wschodu. Ja natomiast, urodzona i wychowana na Pomorzu, nie mówiłam z wyraźnym wschodnim akcentem, więc w moim przypadku to jedno jedyne pielęgnowane patriotyczne [ł] powiewało nad moimi wypowiedziami jak biało-czerwona flaga na samotnym maszcie.

Moje słynne [ł] od dzieciństwa było szeroko znane wśród rówieśników i przyjmowane z aprobatą, a czasami wręcz z zachwytem, co wyrażało się na przykład koncertami kierowanych do mnie życzeń, żebym powiedziała coś z literą „ł”. Pamiętam, że kiedyś w liceum podszedł do mnie chłopak z innej klasy i nieoczekiwanie powiedział wprost, że uwielbia to moje [ł]. Myślałam, że chce mieć je obok siebie na dłużej, ale okazało się, że aż tak bardzo fonologicznie zdeterminowany nie był.

Przez długi czas nie widziałam niczego specjalnego w tej swojej fonetycznej inności, dopóki nie obejrzałam pewnego przedwojennego filmu, w którym jeden z aktorów wymawiał takie właśnie aktorskie [ł] w sposób tak przesadzony, że mnie zemdliło. Nie wiem, czy to nie był ten sam aktor, o którym mówiono, że nawet wyraz dupa wymawia z przednio-językowo-zębowym [ł].

Przygotowując obecną notkę natrafiłam na świetną audycję radiową, przygotowaną oczywiście przez radiostację białostocką, terytorialnie położoną w krainie tego brzmienia, a poświęconą właśnie omawianej tutaj głosce: „To będzie pożegnanie z pewną arcypolską głoską. "Ł" przedniojęzykowo-zębowe, wymawiane tak jak dawniej robili to artyści: poeci, muzycy, aktorzy - odchodzi z naszej polszczyzny. Młodzi nie potrafią zaśpiewać tak jak Hanka Ordonówna słowa "miłość" z językiem ułożonym w łódeczkę, a starsi wstydzą się wymawiać kresowe "ł", twierdząc, że to rusycyzm i oznaka gorszego pochodzenia. Głoski, która do początków XX wieku królowała w polszczyźnie, bez której nie jest możliwe zagranie klasycznego repertuaru w teatrze, której wymawianie manifestowało inteligenckie pochodzenie - nie ma już we współczesnym słowniku poprawnej polszczyzny. Dlaczego tak łatwo wyrzuciliśmy ją z naszej wymowy, dlaczego wstydzimy się jej, choć jest prawdziwie polską głoską?” - [audycja 1]

*

Po napisaniu powyższego tekstu, postanowiłam nagrać siebie, czytającą go na głos. Okazało się, że czas zrobił swoje. Nie mając obok siebie nikogo, kto używałby w mowie tej gładkiej głoski, ani nikogo, kto by mnie strofował za jej nieużywanie, uległam wpływowi otoczenia i wydaje mi się, że coraz częściej – wałczę! Dodatkowo, wałczenie jest łatwiejsze: wymowa dwuwargowego [u] wymaga mniejszego napięcia mięśni jamy ustnej. I tak się toczą sprawy. W starym przedwojennym przeboju Hanki Ordonówny usłyszymy chyba największe niezamierzone zagęszczenie czystego gładkiego [ł] w polskiej piosence: Miłość ci wszystko wybaczy. Natomiast w nie tak starym nagraniu Edyty Geppert można – i warto! - posłuchać zamierzonego zabawnego zagęszczenia staropolskiej, dobrej i pięknej, szlacheckiej oraz inteligenckiej, aktorskiej i scenicznej, arcypolskiej oraz arcykresowej głoski [ł].

Edyta Geppert – „Słynne gładkie Ł” (Na pierwsze drgnienie twoich ust, podejrzanie mi faluje biust...)



Jak by tego było mało, w domu byłam ćwiczona również w różnicowaniu wymowy liter „ch” oraz „h”: chleb i herbata, to dwie całkiem różne, czyli różnie wymawiane w każdym z tych wyrazów, początkowe głoski. Kiedyś różnicowano także wymowę liter „rz” oraz „ż”, ale na szczęście moi Rodzice nie bardzo wiedzieli, w jaki sposób można to robić, więc chociaż z tymi głoskami miałam spokój. Co więcej, również litery „u” oraz „ó” wymawiano kiedyś w różny sposób! Nieco więcej na ten temat można dowiedzieć się od prof. Bralczyka – polecam pierwsze 2'10'' [audycja 2].


APPENDIX: powyższa notka w autorskim nagraniu: [Gładka gadka - audio.notka]


.